Jak to się wszystko zaczęło? Czyli o początkach mojej
podróży z Azją… Chyba większość was by wspomniała o Sailor moon. Jednak ja
zaczęłam swoją przygodę od fushigi yuugi . Piękna dziewczyna mająca za zadanie
zgromadzić grupkę przystojnych wojowników. Akcja umiejscowiona w starożytnych
Chinach. Seria pełna humoru, napięcia i miłości. Była Emitowana na kanale
Hyper. Oczywiście oglądałam Dragon Ball. Jednak to seria Fuushigi Uggi sprawiała
,że budziłam się o północy, kiedy wszyscy w moim domu spali aby obejrzeć
powtórki. Doskonale również , pamiętam czas kiedy czekałam na nowy odcinek
Shaman King. Jednak to podczas oglądania Naruto nastąpił pewien przełom dla mojej historii a mianowicie dowiedziałam
się co to jest anime.
Z wiekiem zaczęłam czytać książki o Azji. I tak mój apetyt rósł
w miarę jedzenia. Czemu właśnie Azja? Naprawdę , to nie wiem. Jako powód mogła
bym powiedzieć ,że dla mnie to były bardzo odległe kraje , orientalne.
Poruszające moją wyobraźnię. Jako dziecko wydaje mi się , że troszkę idealizowałam kraje Azji. Kod
Samurajów czy założenia kung-fu. To w głębi ducha gdzieś mi bardzo imponowało.
Kolejnym ważnym punktem dla mojej podróży są języki
azjatyckie. Gdzieś na samiutkim początku chciałam się uczyć języka Japońskiego.
Zainwestowałam ,swoje pieniążki urodzinowe. I kupiłam kurs do języka
Japońskiego. Jednak zakończyło się to fiaskiem… Długo potem bardzo chciałam się uczyć języka chińskiego.
Niestety w moim mieście , gdy skończyłam liceum nie było kierunku sinologii czy
nawet japonistyki. I po raz kolejny kupiłam fiszki do języka chińskiego. Jednak
oczywiście , po jakimś czasie zajęły szlachetne miejsce w koncie.
Rok później
po przepracowanych całych wakacjach. Wykupiłam prywatne lekcje z nauczycielką.
Zaprzyjaźniłam się z nią. Zapoznała mnie , z jej chińskimi znajomymi. Moim
sklejanym angielskim , próbowałam się z nimi porozumieć. Często wynikały z tego
śmieszne sytuacje a czasem żenujące .
Wtedy odkryłam , jak ważny jest język angielski. Zawsze traktowałam ten język
per. noga. Czyli jak zagadujecie nie
byłam najlepszą uczennicą.Wtedy to właśnie postanowiłam wyjechać na program au
pair do Londynu. Jest to program, w którym za własny pokój , wyżywienie i
kieszonkowe opiekujemy się dziećmi i wykonujemy prace domowe. Wydawało mi się
,że właśnie w sercu Anglii jest najlepiej się nauczyć języka angielskiego. No
powiedzmy, że udało mi się to z różnymi skutkami. Jednak mam do tego
ambiwalentne odczucia.Dla mnie Londyn był stacją przesiadkową pomiędzy Polską a moją upragnioną Azją. Teraz wreszcie jestem na Tajwanie i uczę się języka chińskiego. Szkoła do, której chodzę jest placówką wyspecjalizowaną w nauczaniu języka chińskiego obcokrajowców. Naprawdę , na dużym poziomie wykonują swoją pracę. Nie brak nam materiałów multimedialnych , lekcje są ciekawe. Jednak najważniejszym plusem jest dla mnie podręcznik , który jest bardzo praktyczny. Ich nauka ma na celu aby początkujący w jak najszybszym czasie mógł się odnaleźć w prawdziwym życiu. Kiedy kilka pięter zajmują małe klasy i jest mnóstwo obcokrajowców , można poczuć ducha do nauki tego języka.
Tak , podsumowując naprawdę
warto marzyć. Nie poddawać się. Często
niepowodzenia prowadzą nas do czegoś lepszego.
Ps. Mam jeszcze mnóstwo marzeń do zrealizowania !
Po Tobie naprawdę widać, że marzenia się spełniają!
OdpowiedzUsuńJak znalazłaś się na Tajwanie? Wyjechałaś na naukę prywatnie, a może dostałaś stypendium?
Opłacam wszystko z własnej kieszeni. Jednak czego się nie robi dla marzeń? :) A Jak Ty się znalazłaś w Pekinie?
UsuńMój kumpel studiuje sinologię i również przebywał przez ponad pół roku w Chinach. Ja z Azją najczęściej utożsamiam się podczas gotowania, bo kuchnię azjatycką uwielbiam ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mój blog - KLIK
Sailor Moon też, ale nie tylko.
OdpowiedzUsuńI zgadzam się, marzenia się spełniają, jak się im nieco dopomoże i weźmie los w swoje ręce.
P.S. Uczę się japońskiego, natomiast to właśnie chiński wydaje mi się przy nim mega trudny. Jakaś chińszczyzna ;) Ale może kiedyś... Ale najpierw koreański!
Pozdrawiam, Aśka z btth.pl